Zapisane na później

Pobieranie listy

Peregrynacja relikwii bł. rodziny Ulmów rozpoczęta

W katedrze wrocławskiej zainaugurowana została peregrynacja po archidiecezji wrocławskiej relikwii rodziny Ulmów wyniesionych na ołtarze we wrześniu.

Karol Białkowski Karol Białkowski

|

GOSC.PL

dodane 18.11.2023 22:44

Mszy św. przewodniczył ks. Jacek Froniewski, kanclerz Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej. Homilię wygłosił diecezjalny duszpasterz rodzin ks. Przemysław Vogt. - Pragniemy dziś oddać chwałę Panu Bogu i cześć błogosławionej rodzinie Ulmów - Józefowi, Wiktorii i ich dzieciom. Podziwiamy ich miłość małżeńską i do każdego człowieka. Bóg przez nich objawił swoją miłość, a oni są jej świadkami. To rodzina miłości pełnej i wiernej - podkreślał.

Kliknij i zobacz harmonogram peregrynacji relikwii z programem nawiedzeń kolejnych parafii

Kaznodzieja przypomniał słuchaczom, że Józef i Wiktoria zawarli związek małżeński 7 lipca 1935 roku. - To był ich akt woli i chcieli być temu wierni aż do śmierci - zaznaczył.

Ks. Vogt przybliżał następnie sylwetki błogosławionych. Mówił o tym, że Józef był głęboko wierzący. Był ogrodnikiem i sadownikiem, a do tego hodował pszczoły i jedwabniki. - Był człowiekiem bardzo rozwojowym. W świetle dzisiejszej Ewangelii można powiedzieć, że otrzymał wiele talentów, które rozwijał i mnożył. Jegpo pasją było fotografowanie, a aparat zrobił sobie sam. Tak troszczył się o swój dom i był tak pomysłowy, że jako jedni z nielicznych mieli prąd. Dużo czytał, dokształcał się, a wiedzą i umiejętnościami dzielił się ze swoimi sąsiadami, udzielał się społecznie - dodał.

O Wiktorii mówił, że zajmowała się domem, dziećmi i przydomowym ogródkiem. - Była cicha, skromna, otwarta, bardzo gościnna. Dom był otwarty na drugiego człowieka, ale w świetle dzisiejszego pierwszego czytania z Księgi Przysłów trzeba o niej powiedzieć, że była kobietą dzielną, pracowała starannie i była pobożna. Była piękna w swojej kobiecości i macierzyństwie, otwierała dłoń dla każdego człowieka w potrzebie. Stanowiła oparcie dla męża i swoich dzieci - zaznaczył.

Zauważył, że ich życie wypełniała modlitwa i praca, a przy tym byli otwarci na życie, bo na świat przyszło sześcioro dzieci: Staś, Basia, Władziu, Franuś, Antoni, Marysia i to siódme, które rodziło się podczas egzekucji. Wyjaśniał, że dla nich każde życie, nie tylko ich dzieci, było darem od Pana Boga. - Byli wierni temu, co wydarzyło się w nich - wierni Bogu i wierni miłości - przekonywał.

Kapłan wspomniał o tej wierności aż do końca, której uczyli się z Pisma Świętego. Przypomniał, że na czerwono mieli zaznaczoną przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, a obok było zapisane słowo "tak". - Pod koniec 1942 roku Ulmowie zdecydowali się na udzielenie pomocy ośmiu Żydom, których ukrywali na terenie swojego gospodarstwa.za co groziła im śmierć - opowiadał. Zaznaczył, że możemy sobie tylko wyobrazić, co oznaczało przyjęcie dodatkowych osób do domu, ich utrzymanie, a przy tym jaki musiało to wzbudzać w nich lęk. - Z pewnością rodziło to strach i problemy. Człowiek gdy swoich zaprasza, to ma czasem dość po dwóch tygodniach, a oni tam byli przez 15 miesięcy. Ile w nich było miłości, ile w nich było tego "tak, chcemy wypełniać wolę nie swoją, ale Boga, który jest miłością".

Józef był namawiany, by oddalił Żydów, bo naraża swoją rodzinę. - Odpowiadał: "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni". Pismo Święte było dla nich miejscem spotkania z Bogiem, z niego czerpali siłę i z niego odczytywali wolę Bożą. Uwierzyli, że człowiek potrafi w imię miłości bliźniego poświęcić własne życie - przekonywał.

Ks. P. Vogt wyraził przekonanie, że na postępowanie Ulmów miał wpływ ich ksiądz proboszcz - ks. Ewaryst Dębicki. - Był proboszczem w Markowej od 1936 roku, był również prefektem szkoły i profesorem w gimnazjum dla dorosłych w Markowej. To właśnie on zachęcał do pomocy innym, organizował pomoc charytatywną, z pewnością otwierał ludzkie serca słowem i sakramentami - zaznaczył. Wspomniał również, że ks. E. Dębicki po wojnie odprawiał Msze św. w katedrze wrocławskiej jako kanonik kapituły katedralnej. - Tak się potoczyły jego losy, że od 1952 roku przebywał we Wrocławiu, pełniąc funkcję wykładowcy we wrocławskim seminarium i oficjała sądu.

22 marca 1944 roku niemieccy żandarmi otoczyli dom Ulmów. Odebrali życie najpierw Żydom, następnie, na oczach dzieci, zamordowali Wiktorię i Józefa, a po namyśle zabili również dzieci. - Tak naprawdę to otrzymali życie w pełni miłości z Bogiem, w radości. Rodzina Ulmów, prawdziwi Samarytanie z Markowej - ich życie święte przez swoją zwyczajność niech będzie dla nas wzorem, że można swoim życiem głosić Ewangelię i świadczyć o Jezusie - rozwijać swoje talenty, by otrzymać więcej, by otrzymać niebo.

Posłuchaj całej homilii:

1 / 2
oceń artykuł Pobieranie..