Czereśniowe ciasto Tereski i Antka

Agata Combik Agata Combik

|

Gość Wrocławski 16/2024

publikacja 17.04.2024 19:39

Dla niej i o niej stworzył grę komputerową, z nią trenuje frame running, pozwalający ludziom z niepełnosprawnościami na sportową aktywność. Ona ma starszego brata, o jakim wielu marzy. On - nieustającą inspirację i szeroki uśmiech siostrzyczki.

Razem na boisku. Razem na boisku.
Materiały Fundacji "Unique Life – Wyjątkowe Życie"

Kiedy przyszła na świat, miał roczek. Niestety, dziewczynka już w pierwszych miesiącach życia musiała przejść dwie operacje serca. Okazało, że ma wadę wzroku, słuchu. Z czasem zdiagnozowano czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Dziś Antek Jastrzębski ma 15 lat, a jego siostra Tereska – 14. Relacje między nimi zawsze były bardzo bliskie, a z biegiem lat stają się źródłem niezwykle kreatywnych inicjatyw.

W styczniu tego roku Antek zadziwił wszystkich. Opublikował autorską grę komputerową, której bohaterką jest… jego własna siostra, pokonująca na wózku inwalidzkim rozmaite przeszkody.

Z wózkiem na ekranie

– W wolnych chwilach często „siedzę w grach”, razem z kolegami. Gdzieś z tyłu głowy miałem taki pomysł, żeby stworzyć własną. Realizacja tego pomysłu i oparcie fabuły o postać mojej siostry to był nagły błysk – opowiada chłopak. – Wykorzystałem własne doświadczenia związane z Tereską. Wplotłem w grę elementy z jej codziennego życia – pokonywanie krawężników, schodów, omijanie aut. To wszystko nie było proste. Nie uczestniczyłem w żadnych kursach. Sam wyszukiwałem w internecie informacje, jak taką grę zrobić. Musiałem ogarnąć to, co się dzieje na ekranie, zrozumieć te wszystkie linijki kodu…

W grze do pokonania jest wiele poziomów. Gracz utożsamia się z Tereską, której wirtualny obraz przypomina prawdziwą siostrę Antka: dziewczynkę na wózku z kitką jasnych włosów. – Gra jest dostępna na komputer, teraz pracuję nad wersją mobilną. Cały czas rozwijam ten projekt – tłumaczy młody twórca.

W trakcie pracy stwierdził, że Tereska powinna w grze coś zbierać i że niekoniecznie mają to być pieniądze. Padło na owoce, czereśnie. – Tak, lubię czereśnie! – potwierdza dziewczynka. W grze gromadzi je, żeby babcia mogła zrobić ciasto.

– Dzięki temu pojawia się w fabule kolejna ważna w rodzinie osoba: babcia. Gra doprowadziła zresztą do tego, że w realu obie babcie Antka i Tereski zmobilizowały się i… naprawdę pieką ciasto czereśniowe. Jesteśmy w fazie testów – uśmiecha się pan Artur, ojciec rodzeństwa.

Gra nosi tytuł Czereśniowe ciasto Tereni, a utrzymana jest w konwencji Super Mario Bros. – To kultowa gra platformowa, klasyk, który wciąga kolejne pokolenia graczy. Stworzyłem ją z myślą o młodszych osobach, także niepełnosprawnych. Moja siostra też w nią gra. Raz nawet przeszła ją do końca, bez mojej pomocy – mówi Antek, wspominając, że gra zyskała też uznanie rówieśników.

– Dla nas, rodziców Antka, budzi ona sentymenty. To powrót do dzieciństwa. Ma w sobie też coś, co nazywa się „grywalnością” – człowiekowi chce się w to angażować, pokonywać przeszkody. Współczesne gry w dużej mierze to zatraciły – choć uzupełnione supergrafiką, bywają monotonne, nudne, nic nie wnoszą – dodaje pan Artur.

Bieganie w ramie

Państwo Jastrzębscy – Edyta i Artur – pokonać musieli w życiu niezliczone trudności. Zmęczeni? Często tak. Szukający „świętego spokoju”? Nie! – Należymy do ludzi, którzy nie mogą usiedzieć w miejscu, i wciąż mamy nowe pomysły! – twierdzą.

Troska o córkę zaowocowała inicjatywami, które dziś służą wielu innym osobom w podobnej sytuacji. Prowadzą blog, założyli Fundację „Unique Life – Wyjątkowe Życie”, powołali do istnienia klub sportowy Frame Running Terenia Club Wrocław.

Co to jest frame running, czyli „bieg w ramie”? Osoby uprawiające tę dyscyplinę sportową korzystają z 3-kołowego pojazdu, nazywanego popularnie mobilerem. Napędza się go siłą własnych nóg, z tym że nie muszą one dźwigać ciężaru całego ciała. Jest ono podtrzymywane w „ramie”. Duże koła, siedzisko, dodatkowe podparcie, hamulce i inne udogodnienia pozwalają na łatwe przemieszczanie się.

– Dla osób korzystających z wózków inwalidzkich mobiler to drzwi do nowego świata, nowych możliwości – mówi pan Artur. – Tereska trenuje frame running jako zawodniczka startująca w zawodach (ma na swoim koncie mnóstwo medali zdobytych podczas krajowych i międzynarodowych rywalizacji), ale mobiler służy nam też do codziennych spacerów, biegania po okolicy. Dzięki niemu Tereska chodziła po górach. Kiedyś zdobywała je noszona na plecach czy wieziona w wózku, a teraz może po nich wędrować, używając własnych nóg. Byliśmy nawet blisko zdobycia Śnieżki – opowiada.

Wyjaśnia, że frame running ma wiele wspólnego ze „zwykłą” lekkoatletyką. Zawody odbywają się na bieżni, zwykle na dystansach od 100 do 800 m lub dłuższych. Osoby z większymi niepełnosprawnościami mogą biegać np. na 30 lub 60 m. Zawodnicy podzieleni są na różne kategorie. – Można spotkać osoby z dużymi ograniczeniami, które posługują się tylko jedną nogą i jedną ręką, mają dodatkowo zaburzenia wzroku, słuchu, a jednak startują w zawodach i przynosi im to mnóstwo frajdy – opowiada A. Jastrzębski. – Profesjonalni zawodnicy frame runningu uzyskują czasy zbliżone do wyników zawodowych pełnosprawnych sprinterów. To są duże prędkości. Trzeba brać pod uwagę, że jeśli się człowiek bardzo rozpędzi na mobilerze, to przy ostrym skręcie może się wywrócić. Potrzebny jest trening uważności, co także jest cenne – dodaje.

Przeszkody? Się pokonuje!

Treningi Tereska odbywa w miarę regularnie. – Uczymy się tego, że bez konsekwencji niczego się nie osiągnie. Choć oczywiście nie medale są najważniejsze, ale osobiste sukcesy, satysfakcja, poszerzenie mobilności – mówi tata dziewczynki.

Kiedy Antek swego czasu trenował piłkę nożną, Tereska go dopingowała. Teraz on jej towarzyszy, zwłaszcza że niedawno ukończył kurs trenerski frame runningu. Jego uczestnicy poznawali dokładnie nie tylko zasady dyscypliny, ale i złożony świat osób z niepełnosprawnościami. Treningi prowadzi się w dużej mierze indywidualnie z każdą osobą, ale w klubie są także zajęcia grupowe. – Spotykamy się również po to, żeby się integrować, wspierać, razem spędzać czas na jakichś aktywnościach niezwiązanych wprost z leczeniem, rehabilitacją – mówi pan Artur. – Do klubu należy obecnie kilkanaście osób w różnym wieku. Oprócz zawodników mamy też wolontariuszy wspierających osoby z niepełnosprawnościami, trenerów, do których dołączył Antek.

– Nie pamiętam, żebym we wczesnym dzieciństwie jakoś szczególnie się zastanawiał nad tym, że Tereska jest niepełnosprawna – wspomina chłopiec. – Wiedziałem, że nie może chodzić, ma słabszą jedną rękę, że nieco inaczej funkcjonuje. Przyjmowałem, że tak po prostu jest, i rozumiałem, że trzeba jej pomagać w wielu sytuacjach. Podchodziłem do tego jakoś tak naturalnie. Nasze relacje są zresztą typowe, jak brata z siostrą. Bywa, że się pokłócimy o jakąś głupotę, ale ogólnie wiedziałem zawsze, że muszę, chcę być przy Teresce, wspierać ją – zaznacza.

– Antek miałby w minionych latach wiele powodów, by przeciw tej sytuacji się zbuntować, tymczasem zawsze, od maleńkiego, można było na nim polegać – mówi tata rodzeństwa. – Gdy mieliśmy rehabilitację domową, on jako taki maluszek włączał się w to, motywował Tereskę, bił jej brawo. Nie było zazdrości o poświęcaną jej uwagę, ale kibicowanie. Gdy znalazł jakieś nowe hobby czy zabawę, zawsze starał się włączyć w to Tereskę, zainteresować swoją pasją. Teraz wiemy, że w razie potrzeby możemy zostawić ich samych i wspaniale się sobą zajmą. Jesteśmy jako rodzice z tego bardzo dumni – twierdzi.

Podkreśla, że oczywiście nie zawsze jest tylko miło i kolorowo. – Kiedy Tereska się urodziła, otrzymywaliśmy kolejne informacje o jej problemach ze zdrowiem, był taki czas niedowierzania, nieprzyjmowania tego do wiadomości – przyznaje. – Z czasem przychodzi akceptacja. Zawsze warto wierzyć w cuda, ale też należy żyć rzeczywistością, w jakiej się znaleźliśmy. Nasza historia pokazuje, że funkcjonowanie z niepełnosprawnością, choć ma swoje trudy, nie musi być przygnębiające. Można przełamywać bariery i po prostu cieszyć się życiem – zaznacza.


Zaproszenie

W ubiegłym roku fundacja zorganizowała we Wrocławiu I Dolnośląski Mityng Frame Running. W tym roku odbędzie się drugie takie spotkanie – już 27 kwietnia (start o 12.30) na stadionie lekkoatletycznym AWF przy ul. Witelona 25. Wszyscy chętni zaproszeni są do kibicowania.

Działalność rodziny Jastrzębskich można śledzić na Facebooku: „Terenia TV – Fundacja Wyjątkowe Życie”, a także na stronie: fundacjawyjatkowezycie.wordpress.com. To tam znajduje się link, poprzez który można zainstalować grę Czereśniowe ciasto Tereni.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.